sobota, 6 lipca 2013

Autostop z doktorantem fizyki

Dawno nie było autostopowej historii, więc czas to nadrobić:)

Parę lat temu pojechałam z koleżanką autostopem na pewien zlot do Zakopanego. Wydarzenie było bardzo fajne, dobrze się bawiłam. Jakoś trzeba było jednak wrócić później do domu. Nie pamiętam dlaczego, ale nie mogłam wrócić z tą samą koleżanką, z którą przyjechałam. Pakowałam się, myśląc, co zrobić. Po chwili ta koleżanka przyprowadziła jakiegoś chłopaka i powiedziała, że możemy jechać razem.

Trochę mnie zaszokowała, bo w ogóle go nie znałam, ale stwierdziłam, że nic lepszego nie wymyślę i się zgodziłam. Ruszyliśmy. Okazało się, że na szczęście ten chłopak ma o wiele większe doświadczenie w autostopowaniu, więc nie musiałam się martwić, że to zupełny nowicjusz. W dodatku jechał on aż do Berlina (nie pamiętam już dokładnie czy na pewno chodziło o Berlin, czy o inne z większych niemieckich miast, w każdym razie spory kawał drogi). Zaskoczyło mnie to bardzo, bo było to raczej trudno wykonalne przed zmrokiem. Tutaj nowy kolega zadziwił mnie po raz drugi, bo powiedział, że jeśli trzeba, jeździ na stopa też nocą. Czyli zwykle podróżuje on łamiąc dwie z moich podstawowych zasad: nigdy nie jeździć samemu i nie jeździć po zmroku. Spytałam, po co w ogóle do tego Berlina jedzie, czy koniecznie musi dotrzeć tam w jeden dzień. Dowiedziałam się, że jest doktorantem z fizyki i następnego dnia ma już zajęcia na uczelni.

Pamiętam, że był wtedy upał, i do pewnego momentu nam szło, ktoś nas brał. Ale utknęliśmy chyba w Krakowie albo gdzieś w okolicach. To była długa prosta droga, słońce grzało niemiłosiernie, a nam przez kilka godzin nie chciał się nikt zatrzymać. Podeszliśmy na pobliską stację benzynową i w końcu chyba stamtąd ktoś nas podwiózł dalej. Wieczorem dojechaliśmy na Bielany Wrocławskie, skąd ja autobusem dojechałam na dworzec kolejowy, a nowy znajomy złapał coś w kierunku Niemiec.

Nawet nie wzięliśmy od siebie numerów telefonu, więc nie wiem, czy zdążył dojechać na czas. Mam nadzieję, że tak. Autostop jest dość nieprzewidywalny i nigdy nie wiadomo, kogo się spotka i kiedy osiągnie się cel. W trasie wydaje mi się, że też spotkaliśmy kogoś ciekawego, ale nie pamiętam żadnych szczegółów. Jeśli ktoś lubi przygody, polecam jazdę na stopa. Wiąże się to z dużym ryzykiem, ale można też poznać ciekawych ludzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz