Kilka zdjęć z niewielkiej stacji w słowackim Martinie.
Właściwie to idąc od strony miasta trudno zauważyć, że to w ogóle dworzec, bo budynek obklejony jest różnymi szyldami sklepów itp.
Napisy informujące o nazwie stacji są raczej skromne i nie rzucają się w oczy w tym gąszczu innych informacji.
Naprzeciw dworca kolejowego znajduje się dworzec autobusowy.
Po wyjściu z pociągu oczywiście od razu widzi się góry. Jak wszędzie w Martinie.
Nieważne, w którą stronę spojrzysz i tak będą tam kolejne pagórki.
Pociągi odjeżdżają tylko w dwóch kierunkach, Vrutek i Bańskiej Bystrzycy.
W środku znajdują się też wielkie rolki z rozkładem, ale nie bardzo wiedziałam, jak z nich korzystać. U nas takich wynalazków nie ma.
Wewnątrz budynku ściany są biało-zielone, na niektórych wiszą też dziecięce rysunki, oczywiście przedstawiające pociągi.
Kasy są dwie i obie czynne, nie to co w Wałbrzychu. Wspomnę tylko, że Wałbrzych ma dwa razy więcej mieszkańców, a trudno tu o jakąkolwiek czynną kasę (ze wszystkich 3-4 wałbrzyskich dworców działa tylko jedna kasa). Jak to możliwe, że w o połowę mniejszym Martinie mogą działać dwie kasy?
Dla zagubionych turystów wisi mapa, która pomaga zorientować w rozplanowaniu Martina.
Dworzec w słowackim Martinie jest może niewielki, ale spełnia swoje funkcje. O dziwo, działają aż dwie kasy. Okolica jest piękna, więc warto tu przyjechać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz