czwartek, 13 września 2012

U źródła Sanu

Nie wiem jak inni, ale ja źródło rzeki zawsze wyobrażałam sobie, jako taką małą fontannę gdzieś w górach i potoki wody spływające raźno w dół. Z wodą niekoniecznie wzlatującą pod niebiosa, ale ogólnie żywą i ruchliwą.

Bieszczady, 2006 rok. Na mapie zobaczyliśmy, że znajdujemy się w pobliżu źródła Sanu. Aby tam dotrzeć, musieliśmy nadłożyć sporo drogi, ale któż nie chciałby zobaczyć, jak zaczyna się jedna z większych polskich rzek? Zdecydowaliśmy, że warto poświęcić trochę czasu na odnalezienie tego miejsca. Dodam, że teren nie należał do najłatwiejszych, bo było po ulewnych deszczach i wszędzie było błoto. Momentami można było wpaść w nie po kolana, a takie do kostek było właściwie wszędzie, obojętnie czy na szlaku czy poza. Przedzieraliśmy się przez haszcze, niejednokrotnie kalecząc nogi o krzaki malin lub innych kolczastych roślin. Po kilku godzinach wędrówki w upale mapa wskazywała, że jesteśmy już we właściwym punkcie. Ale jakoś trudno było nam w to uwierzyć.

Przed nami była wielka kałuża, z której wprawdzie coś wypływało, ale widok ten zupełnie nie współgrał z naszymi wcześniejszymi wyobrażeniami. Dookoła pełno było komarów i wszelkiego innego robactwa, a w wodzie pełno liści i gałęzi. Liczyliśmy, że będziemy mogli napić się wody prosto ze źródła, ale to, co zobaczyliśmy, skutecznie nas odstraszyło od tego zamiaru. Bajorko było w środku lasu, oprócz nas nie było tam żadnych innych ludzi i nie było nawet żadnej tabliczki informującej, że to rzeczywiście źródło Sanu. Ogromnie zawiedzeni ruszyliśmy w dalszą drogę, żałując naszej decyzji.

Teraz z ciekawości wpisałam w internet źródło Sanu, żeby sprawdzić, czy rzeczywiście ta kałuża, którą zobaczyliśmy, była początkiem tej rzeki. Wikipedia oraz inne artykuły twierdzą, że prawdziwe źródło znajduje się po stronie ukraińskiej, w Polsce swój początek mają tylko dopływy. To pocieszająca informacja, możemy dalej mieć przed oczami upiększony i nierzeczywisty widok górskiego źródełka z krystalicznie czystą wodą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz