Właśnie wróciłam z Kaliningradu, w związku z tym w najbliższym czasie podzielę się kilkoma historiami z rosyjskiej ziemi.
Przed wyjazdem koleżanka pokazała mi w gazecie artykuł o tym, że na polsko-rosyjskiej granicy mrówki przemycają parówki z Biedronki. Myślałam, że to jakiś żart. Okazało się jednak, że naprawdę Rosjanie często przyjeżdżają do Polski na zakupy, bo jest o wiele taniej i jedzenie jest lepsze. Nawet w okolicy naszego akademika, w centrum miasta, stał czasem taki samochód z otwartym bagażnikiem, a w środku różne towary z Lidla lub Biedronki.
Początkowo mnie to śmieszyło, ale po zobaczeniu rosyjskich cen przestało. Wszystko prócz wódki i papierosów jest bardzo drogie, choć nie zawsze najlepszej jakości. Na półkach można znaleźć produkty nie tylko rosyjskie, ale też sporo polskich i litewskich. Np. trafiłam na polski płyn do mycia naczyń:
Szkoda, że skoro polskie jedzenie jest dostępne w Rosji, nie można kupić w Polsce rosyjskich produktów, takich jak np. mors żurawinowy lub batoniki serowe (na Litwie nazywane surelisami).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz