środa, 12 września 2012

1,5 litra w 45 minut

Podzięlę się tak na świeżo krótką refleksją i jednocześnie przestrogą.

Jechałam dzisiaj pociągiem. Usiadłam przy oknie i obok na siedzeniu położyłam taką zwykłą siatkę z Biedry, w której miałam swoje rzeczy. W pewnym momencie przez przedział przetoczył się pan żul w stanie mocno wskazującym na spożycie. Poszedł, więc wróciłam do podziwiania widoku za oknem. Niestety pan żul po dłuższej chwili powrócił i dostrzegł moją jakże cenną jednorazówkę z Biedronki. Rzucił się do niej z łapami, ale widząc mój niemy prostest połączony z niedowierzaniem, podniósł ręce do góry w geście "ja mam rączki tutaj" i poszedł sobie dalej. Zwykle gdy mam cenne rzeczy w torbie zawsze trzymam je od wewnętrznej strony, ale tym razem myślałam, że na zwykłą siatkę nikt się nie połasi. Ludzie nigdy nie skończą mnie zadziwiać.

Jeśli chodzi o zadziwianie, to w drodze powrotnej byłam pod wrażeniem tempa, jakie narzucił sobie pewien pan, który usiadł naprzeciw mnie. Nie wyglądał żulowato, ale wyciągnał jedno piwko i zaczął sobie popijać. Nie lubię jak ktoś pije alkohol w pociągu, ale stwierdziłam, że nie będę się przesiadać. Za chwilę pan wyciągnął drugie piwko. Myślałam, że to już koniec jego zapasów, ale byłam w błędzie, bo po chwili usłyszałam dźwięk otwierania trzeciej puszki. Towarzysz podróży zagryzł to wszystko małą paczką czipsów między drugim a trzecim browarkiem. Dodam jeszcze tylko, że jechał tylko mniej więcej połowę mojej trasy, czyli cała akcja nie mogła trwać dłużej niż jakieś 45 minut, max. godzinę. Pełen podziw, ja nawet w czasie największych upałów rzadko kiedy jestem w stanie wypić prawie na raz więcej niż pół litra, a pan spokojnie wlał w siebie 1,5 litra.

Na dobranoc powtórzę jeszcze raz dla utrwalenia - torby i plecaki w pociągu zawsze! lepiej kłaść po wewnętrznej stronie, bo nie wiadomo kto może się skusić na nasz drogocenny bagaż.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz