piątek, 17 sierpnia 2012

Autostop z olimpijczykiem

Niedawno zakończyły się Igrzyska Olimpijskie, których nie oglądałam ze względu na brak telewizora na Słowacji. Czasem w jakiejś knajpie w oczekiwaniu na pizzę widziałam jakieś chińskie gimnastyczki:) Przypomniała mi się za to, że zupełnie przypadkowo spotkałam kiedyś olimpijczyka, ale z igrzysk zimowych.

Majówka 2007, wyjazd w Beskidy i nieoczekiwanie też w Tatry.

Drużyną postanowilismy spędzić długi weekend majowy w górach. Wybraliśmy Beskidy, bo większość z nas jeszcze nigdy tam nie była. Zdobyliśmy kilka szczytów, m.in. Babią Górę, Klimczok, Łysą Górę, Trubacz i Turbacz (chyba jakiś złośliwiec specjalnie wymyślił dwie prawie takie same nazwy:P) W międzyczasie nasza 4-osobowa grupa powiększyła się o 2 dziewczyny, które zrobiły sobie podobny wyjazd, ale w innym rejonie Beskidów. Dojechaliśmy do nich, żeby im nie było smutno tak we dwójkę:)

Wracając do historii właściwej - chodząc po Beskidach, ciągle widzieliśmy gdzieś w tle zamglone Tatry. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie postanowili drugi raz w ciągu jednego wyjazdu spontanicznie zmienić miejsce pobytu:) Musieliśmy jakoś dostać się do Zakopanego, najtańsze i najciekawsze rozwiązanie - autostop. Wahaliśmy się, czy podzielić się na pary czy na trójki, ale ostatecznie stworzyliśmy 2 grupy 3-osobowe, licząc na sporo szczęścia.

Tamte dziewczyny dojechały bez większych przygód Jeepem. My natomiast długo staliśmy na fragmencie drogi pod Nowym Targiem. Miejsce być może nie było najlepsze, bo blisko zakrętu, ale nie mieliśmy już siły iść dalej. Pamiętam, że był upał i prawie nikt się nie zatrzymywał. Zaczynaliśmy już wątpić, że cokolwiek złapiemy.

Niespodziewanie przystanął samochód, złoty matiz. Młody chłopak powiedział, że nie ma problemu i może nas podrzucić aż do Zakopanego, do samego centrum, bo mieszka akurat w pobliżu. Byliśmy zachwyceni. Jeśli dobrze pamiętam, w samochodzie była opona albo całe koło rowerowe, bo kierowca wracał właśnie z serwisu. Bardzo przyjemnie nam się rozmawiało, chłopak opowiedział nam trochę o okolicy. Na końcu się przedstawił i podał nam nawet swoją wizytówkę, gdybyśmy chcieli się z nim kiedyś skontaktować. Okazało się, że ten chłopak to reprezentant Polski w łyżwiarstwie szybkim i olimpijczyk!

Nie przeczę, że podróżowanie autostopem do najbezpieczniejszych nie należy. Ale w ten sposób można zaoszczędzić trochę pieniędzy, poznać ciekawych ludzi i usłyszeć niesamowite historie. Należy tylko zachować podstawowe zasady bezpieczeństwa i unikać podejrzanych sytuacji. Wątpię, czy udałoby mi się poznać panczenistę w innym środku transportu. Nawet gdybyśmy jechali tym samym pociągiem, pewnie nigdy bym się o tym nie dowiedziała, bo zazwyczaj ludzie ze sobą nie rozmawiają nawzajem. A jadąc na stopa z reguły rozmawia się z kierowcą, żeby lepiej się poznać albo nie zasnąć:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz