Podczas mojej zimowej wyprawy do Białegostoku zwiedziłam głównie północ miasta. W sierpniu miałam okazję zobaczyć kilka interesujących rzeczy na południe od centrum. Wśród nich był pałac Lubomirskich w dzielnicy Dojlidy.
Teoretycznie mieści się tam obecnie siedziba jednej ze szkół wyższych. Ale budynek sprawiał raczej wrażenie nieużywanego. Może dlatego, że były wakacje albo może szkoła przeniosła się gdzie indziej.
Takie wrażenie braku życia w tym miejscu wywarły na mnie głównie pajęczyny na trawniku przed pałacem. Na zdjęciu może nie widać tego najlepiej, ale naprawdę całe krzewy były pokryte wielgachnymi pajęczynami, wyglądało to tak, jakby nikt o to miejsce nie dbał, nikt nie zajmował się tutejszą zielenią.
Sam pałac prezentował się całkiem przyzwoicie, zwłaszcza gdy momentami przejaśniało się trochę i było widać niebieskie niebo.
Nie wchodziłam do środka, bo wydawało mi się, że jest zamknięte, więc nie wiem jak pałac wygląda wewnątrz.
Za pałacem rozciąga się park, w którym można przysiąść na ławeczkach i odpocząć. Są nawet niewielkie stawy, w których ludzie łowili ryby.
Widziałam tam też białą kaczkę, co mnie trochę zdziwiło, bo zwykle widziałam tylko kolorowe kaczki krzyżówki.
Inna rzecz, która mnie zdziwiła, to metalowa bramka nad stawem. Nie mam pojęcia, do czego to może służyć. Na mnie działa jak zaproszenie, żeby się pohuśtać na poprzeczce i skoczyć do tego stawu. Ale pewnie nie taki był cel tych, którzy ją tam umieścili. Może wędkarzom się na coś przydaje, nie wiem.
W dalszej części parku znajduje się kilka solidnych drewnianych mostków.
Może przepływający pod nimi strumyk nie jest porażających rozmiarów, ale dobrze że są. Przynajmniej nie trzeba ryzykować zamoczenia butów.
Zastanawia mnie trochę, czemu ten drugi most wygląda tak dziwnie. Nie da się po nim normalnie przejść, chyba że ktoś ma zdolności akrobatyczne. Może po prostu to nie most, a coś innego. Tylko nie bardzo mam pomysł, co by to mogło być. Może są tam schowane jakieś kable albo coś takiego.
Z pałacu Lubomirskich poszłam gdzie? Oczywiście na cmentarz, jakby mogło być inaczej:) Ale relacja z tamtego cmentarza pojawi się innym razem.
Jeśli ktoś nie ma pomysłu na niedzielny spacer, można się przejść w te okolice. Oprócz pałacu Lubomirskich znajduje się tu także pałac Hasbacha, o którym trochę więcej napiszę później.
Wydaje mi się, że ten pałac i park mógłby być dobrym miejscem na urząd stanu cywilnego. Pary nie musiałyby daleko szukać ładnych plenerów na sesję:)
To miejsce kojarzy mi się też trochę z pałacem i parkiem w podwileńskich Werkach, gdzie byłam parę lat temu ze znajomymi w piękne słoneczne popołudnie. Tylko tam park był o wiele większy i położony na wzgórzu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz