Jadąc do Petersburga, przejeżdżaliśmy przez Litwę, Łotwę i Estonię. Nasz znajomy z poprzedniej wymiany polsko-rosyjskiej jest w tym semestrze na studiach w estońskim Tartu. Postój w tym mieście mieliśmy mieć w środku nocy, ale zażartowaliśmy, że możemy się z nim spotkać. Znajomy potraktował to jednak poważnie i powiedział, że przyjdzie o drugiej na dworzec. Złożył nawet zamówienie na pewien produkt z Polski.
Koleżanka w Polsce kupiła to, czego sobie życzył, chociaż nie wierzyliśmy tak do końca, czy na pewno się na tym dworcu pojawi. Zgodnie z rozkładem około godziny drugiej w nocy zatrzymaliśmy się w Tartu. Chociaż było bardzo zimno, nasz znajomy już na nas czekał. O dziwo nie sam, bo wziął ze sobą dwójkę znajomych. Nie pamiętam już dokładnie, skąd oni byli, dziewczyna z Czech, a chłopak z Włoch czy jakoś na odwrót, nieważne. Wyrwali się chyba właśnie z jakiejś imprezy.
Nasz postój w Tartu trwał tylko 5-10 minut, więc ledwie zdążyliśmy się poznać i chwilę porozmawiać, a już musieliśmy wracać do środka. Naszemu koledze przekazaliśmy zamówiony przez niego trunek z Polski - orzechówkę. Z okien autokaru widzieliśmy jeszcze, że konsumpcję rozpoczął na miejscu i poczęstował swoich zagranicznych przyjaciół. My ruszyliśmy w dalszą drogę, a oni machali nam na pożegnanie.
W ten sposób żart przerodził się w krótkie spotkanie w Estonii z kolegą, którego nie widziałam już od roku oraz jego znajomymi. Chociaż wszyscy trzęśliśmy się z zimna, było bardzo miło. Szkoda tylko, że nie zostaliśmy w Tartu na dłużej, bo do tej pory byłam tylko w Tallinie. Może kiedyś przyjadę na dłużej niż 5 minut w środku nocy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz