W gimnazjum mieliśmy wycieczkę do Osówki koło Głuszycy, gdzie znajduje się część kompleksu "Riese" udostępniona do zwiedzania. Są to sztolnie wybudowane przez hitlerowców rękami więźniów obozowych z Gross-Rosen. W okolicy znajduje się kilka podobnych obiektów m.in. Walim i Włodarz. Niektórzy uważają, że tunele pod zamkiem Książ również miały łączyć się z tymi w Górach Sowich. Niestety pomieszczenia pod Książem nie są dostępne dla turystów, ponieważ znajduje się tam sejsmograf.
Wracając do Osówki. Normalnie zwiedzanie wygląda tak, że zakłada się kaski, a przewodnik prowadzi grupę oświetlonymi tunelami, opowiadając o historii powstania kompleksu i o możliwym przeznaczeniu poszczególnych hal. U nas wszystko wyglądało jednak trochę inaczej, bo ze względu na ogromną śnieżycę nie było w Osówce prądu. Moja pierwsza myśl była taka, że po prostu wrócimy do domu i ewentualnie przyjedziemy innego dnia, gdy sytuacja wróci do normy. Byłam wielce zaskoczona, gdy okazało się, że mimo braku prądu wycieczka dojdzie do skutku. Otóż otrzymaliśmy kaski, tak jak zwykle to wygląda, ale oprócz tego każdy z nas dostał świeczkę, wkład do znicza lub latarkę. Tak wyposażeni wkroczyliśmy pod ziemię.
Hitlerowskie podziemia, przy budowie których zginęło tylu ludzi, same w sobie są miejscem dość strasznym. Warunki, w jakich przyszło nam je oglądać, jeszcze bardziej ten nastrój grozy podkreśliły. Byłam już kiedyś w sztolniach walimskich z rodzicami. Było to upalnym latem, wtedy każdy chętnie wchodził do podziemi, bo panował tam przyjemny chłód. Podobnie jak w jaskiniach jest tam stała temperatura, w tym akurat miejscu wydaje mi się, że było to chyba 7 stopni. Klasowy wyjazd do Osówki dostarczył mi zupełnie innych wrażeń. Tajemnicze ciemności, nikłe światło świec i świadomość ogromnej śnieżycy na powierzchni uczyniły tę wycieczkę wyjątkową, pozostającą na długo w pamięci.
Kurcze, aż mi się zimno zrobiło...
OdpowiedzUsuńbtw - bardzo fajny szablon :)
Nam też było bardzo zimno, ten kto trzymał znicz albo świeczkę, mógł się trochę ogrzać ogniem, ale niewiele to pomagało. Może tyle, że ręce nam nie odmarzły:)
OdpowiedzUsuń