środa, 3 kwietnia 2013

Ruiny klasztoru św. Brygidy w Tallinie

Jednym z ciekawszych miejsc Tallina są niewątpliwie stare ruiny klasztoru św. Brygidy, znajdujące się w dzielnicy Pirita, tuż przy plaży i centrum olimpijskim. Można je zauważyć od strony ulicy, spacerując nad brzegiem Bałtyku. Z daleka myślałam, że pozostała tylko ta jedna ściana.
Okazało się, że byłam w błędzie. To całkiem spore ruiny. A mogłam się o tym przekonać właściwie za darmo, bo poza sezonem nikt nie pilnował wejścia i budka z biletami była zamknięta. Przypuszczam, że latem Pirita Klooster jest masowo odwiedzany przez turystów.
Na terenie klasztoru nie było prócz nas żywej duszy, jedynie z tablicy ogłoszeń przy wejściu można było się dowiedzieć, że normalne bilety kosztują 2 €, a studenckie 1 €. Niby to niewiele, ale jak to mówią "grosz do grosza i będzie kokosza":) Warto czasem wybrać się w podróż poza sezonem turystycznym, można wtedy liczyć na takie miłe niespodzianki.
Być może na poniższym zdjęciu nie widać tego zbyt dobrze, ale na tych ruinach są zamontowane dekoracje świąteczne w kształcie gwiazdy betlejemskiej na środku oraz czterech świec po bokach. Jestem ciekawa jak wygląda ten klasztor po zmroku i czy te światełka wyglądają przyzwoicie czy raczej upiornie.
Martwię się, że mogą wyglądać trochę upiornie, bo przed wejściem znajduje się niewielki cmentarz.
Teren był pokryty grubą warstwą lodu oraz przykryty śniegiem, dlatego dość trudno było się swobodnie po nim poruszać. Trzeba było uważać, żeby się nie poślizgnąć. Tuż przy wejściu znajdują się stare tablice, prawdopodobnie epitafia, ale nie podchodziłam bliżej ze względu na lód.
Największe wrażenie robiła na mnie ta nieograniczona przestrzeń ponad głową. Trochę przypominało mi to Wielką Salę w Hogwarcie, która miała zaczarowane sklepienie, które wyglądało zupełnie jak niebo na zewnątrz i zmieniało się w zależności od pogody. Wchodząc do tego klasztoru przez chwilę poczułam się jak w Hogwarcie, wrażenie pewnie byłoby jeszcze silniejsze, gdyby nade mną była rozgwieżdżona letnia noc zamiast zimowego szaro-sinego nieba.
Za klasztorem znajdują się ruiny, które przypominały mi wykopaliska starożytnych miast. Kamienne zarysy dawnych pomieszczeń. Prawdopodobnie były tu jakieś piwnice, może spiżarnie.
Znajdują się tam różne schodki i przejścia, prawdopodobnie jest tam jakiś niższy poziom, bo w kilku miejscach były kraty, ale wolałam nie ryzykować upadku na oblodzonych schodach i sturlania się w jakieś ciemne otchłanie. Zamiast tego obeszłam budynek z każdej strony, przechodząc m.in. takim klimatycznym przejściem.
Przypuszczam, że latem ktoś oprowadza zwiedzających po wszystkich zakamarkach, może nawet można dostać się na górę, ponieważ zauważyłam barierki i poręcz.
W okolicy zaciekawił mnie też mały drewniany domek tuż przy ruinach. A właściwie jego kolorystyka, bo miał takie "muminkowe" kolory:) Nie wiem, czy ktoś specjalnie go tak wystylizował na Dolinę Muminków czy wyszło to zupełnie przypadkiem, ale mi się podoba. Dodam jeszcze, że to nie jedyne nawiązanie do twórczości Tove Jansson w Tallinie, ponieważ w jednym ze sklepów znajduje się marcepanowy domek wraz z całą rodziną muminków. Być może w kolejnej notce pojawią się zdjęcia marcepanowych muminków.
Na koniec może nie zbyt artystyczne zdjęcie ruin klaszoru św. Brygidy od strony Bałtyku. Kojarzy mi się to z ruinami kościoła w Trzęsaczu, ale jak widać klasztor w Tallinie jest położony znacznie dalej od brzegu i z tego, co wyczytałam w internecie na oficjalnej stronie zabytku wynika, że Pirita Klooster został zniszczony podczas najazdu armii rosyjskiej w 1575 i nigdy nie został odbudowany.
Wizyta w tych ruinach przypomniała mi podobną wycieczkę w czeskich górach, kiedy trafiliśmy nocą do zrujnowanego kościółka na wzgórzu. Kiedyś już opisywałam tutaj tę historię, ale nie miałam zdjęć. Na szczęście wzięłam aparat do Estonii i udało mi się utrwalić zimowy wygląd Pirita Klooster w estońskiej stolicy.

2 komentarze: