piątek, 11 kwietnia 2014

Broumovské stěny

Jakiś czas temu zrobiłam sobie z koleżanką wycieczkę do Czech, o czym już wspominałam. Czas na kilka zdjęć z przepięknych czeskich gór.
Na naszym szlaku stanęło drzewo, które przy każdym silniejszym podmuchu niebezpiecznie pochylało się nad drogą. Na szczęście nic nas nie przygniotło.
Niedaleko napotkałyśmy też źródełko. W dodatku było to zadaszone źródełko z czeskim napisem, który nie do końca jestem w stanie przetłumaczyć "Věz člověče, že voda rozum nekalí".
Oprócz dzieł rąk ludzkich, mogłyśmy też podziwiać ciekawe formy natury.
Chociaż co jakiś czas obecność w tym miejscu ludzi dawała o sobie znać. Bystre oko mogło dostrzec np. napisy z 1946 roku wyryte w skale.
Mój aparat niestety nie bardzo nadaje się do zdjęć w warunkach leśnych. Albo może po prostu ja nie umiem zmienić ustawień tak, żeby zdjęcia nie wychodziły takie wyblakłe i jakby prześwietlone. A czasem też za ciemne.
Pierwszym szczytem, jaki zdobyłyśmy, była Koruna, która jest jednocześnie najwyższym punktem Ścian Broumowskich.
Gdzieniegdzie leżały jeszcze resztki śniegu, ale było ich niewiele. Dodam, że była to końcówka marca, a my chodziłyśmy już wtedy w krótkim rękawku, bo było tak ciepło.
Ze szczytu Korunu roztaczał się piękny widok na okolicę i otaczające skały.
Punkt widokowy zabezpieczony jest czerwonymi barierkami.
W dole rozciągają się czeskie miejscowości i różnokolorowe pola.
Pogoda tego dnia nie była najlepsza, przynajmniej jeśli chodzi o widoczność, bo horyzont skryty był we "mgle", nie wiem jak fachowo nazywa się takie nieprzezroczyste powietrze.
Zachwyciło mnie samotne drzewo na tym punkcie widokowym, skojarzyło mi się z rozdartą sosną Żeromskiego i z piosenką Lao Che "Idzie wiatr".
Panorama roztaczająca się przed naszymi oczami zatrzymała nas na chwilę, wykorzystałyśmy ją na krótki postój i posiłek.
Ale nie mogłyśmy zostać tam długo, bo przed nami było jeszcze wiele kilometrów do przejścia.
Chciałyśmy dotrzeć przed zmrokiem do Broumova, żeby zdążyć wrócić autostopem do Polski. A największe szanse na złapanie okazji są, gdy jest jeszcze jasno. Po ciemku ludzie często boją się brać obcych ludzi do samochodu.
Było już popołudnie, do zmroku zostało nam ledwie kilka godzin, więc musiałyśmy przyśpieszyć tempo.
Musiałyśmy pominąć część punktów, które początkowo planowałyśmy odwiedzić.
Podziwiałyśmy formy skalne, którymi byłyśmy otoczone ze wszech stron. W pewnym miejscu dostrzegłyśmy nawet kamienne twarze.
Ale było miejsce, którego nie mogłyśmy sobie odpuścić, to chyba największa atrakcja Broumowskich Ścian, czyli Kamenná brána.
Trzeba przyznać, że ta czeska Kamienna Brama robi wrażenie. Chyba żaden turysta nie mija jej obojętnie, wszyscy robią sobie w środku zdjęcia. My też nie mogłyśmy się oprzeć:)
To dopiero pierwsza część relacji ze Ścian Broumowskich, kolejna pojawi się wkrótce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz