środa, 5 czerwca 2013

Topinambur

Kilka lat temu mieliśmy wycieczkę klasową w dość nietypowym celu. Nasza wychowawczyni z gimnazjum zaprowadziła nas na niewielkie poletko pod lasem, gdzie czekali już na nas myśliwi. Okazało się, że naszym zadaniem jest zbieranie czegoś, co nazywa się topinambur. Pierwszy raz słyszałam o czymś takim i nie miałam pojęcia, co to jest.

Pole zostało już wcześniej przygotowane, tzn. suche łodygi zostały już wycięte i ziemia odpowiednio wzruszona, my mieliśmy tylko zbierać leżący topinambur do worków. To była dla nas bardziej zabawa niż praca, bo pierwszy raz mieliśmy z takim czymś do czynienia. Ponadto myśliwi przygotowali dla nas ognisko z kiełbaskami w podziękowaniu za pomoc.

Najbardziej interesowało mnie, co to jest ten topinambur i po co on myśliwym. Dowiedziałam się wtedy, że hodują go specjalnie dla dzików, żeby je dokarmiać zimą. Wyglądem topinambur przypomina podłużnego ziemniaka albo jakiś korzeń. Mogliśmy go nawet spróbować, wystarczyło umyć w strumieniu i obrać, można jeść go na surowo.

Od tamtej pory nigdy więcej z tą rośliną nie miałam do czynienia, nie wiem nawet, czy byłabym w stanie odnaleźć to pole, na którym byliśmy. Kiedyś chyba przypadkiem tamtędy przechodziłam. Szkoda, że tak niewiele osób słyszało o topinamburze i rzadko jest on wykorzystywany w naszej kuchni. Na pewno to coś oryginalnego, warto pamiętać o tej niepozornej bulwie.

2 komentarze:

  1. Aga
    Pamiętam, że w liceum też była taka wycieczka z nauczycielką od w-fu, nie pamiętam czy wtedy też byłaś. To było moje pierwsze i ostatnie spotkanie z topinamburem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie byłam, nawet nie kojarzyłam, żeby w ogóle była jakaś wuefistka:P Dopiero jak tańce sobie przypomniałam:)

      Usuń