poniedziałek, 3 czerwca 2013

Hradec Králové - ciekawostki

To już ostatnia część mojej relacji z Hradca. Może za jakiś czas pojawi się następna, jeśli znowu wybiorę się do Czech. W tym wpisie zajmę się wszelkimi ciekawostkami znalezionymi po drodze.
Oprócz Krecikowego Raju, na tej samej ulicy widziałam nietypowy szyld zakłady fryzjerskiego. Dokładniej zastanowiła mnie ta "mimikra". Nie wiem, czy to słowo ma po czesku takie samo znaczenie jak po polsku, wygląda na to, że nie. W Polsce nie wyobrażam sobie "Salonu mimikry", w końcu przecież kobiety idą do fryzjera raczej po to, żeby się wyróżnić, a nie upodobnić.
Dowiedziałam się też, że w Hradcu znajduje się chyba siedziba międzynarodowej organizacji YMCA, kojarzonej przede wszystkim z piosenką Village People.
Największą niespodzianką, która mało nie przyprawiła wszystkich o zawał, był kartonowy facet z kozą (owcą?). Takie oto cudo stoi we wnęce przy schodach na Białą Wieżę. Praktycznie każdemu przechodzącemu wydaje się, że ktoś tam naprawdę stoi. A gdy przyjrzy się bliżej, dostrzega, że to papierowa makieta. Moje pytanie brzmi: po co? Czemu na wieży w środku miasta, która niewiele z wsią ma wspólnego znajduje się coś takiego i straszy ludzi? Nie rozumiem.
Dobrze, że prócz kartonowego straszyciela można w Białej Wieży oglądać coś przyjemniejszego. Na ścianach wywieszone zostały obrazym a na postumentach w różnych miejscach stoją rzeźby.
To dość praktyczne rozwiązanie, bo czasami trzeba czekać w kolejce na schodach. Można sobie ten czas umilić obejrzeniem dzieł sztuki.
Obrazy są różne, od portretów i aktów po spodnie. Każdy może znaleźć coś dla siebie:)
Co ciekawe, na wieży zamontowano również kawałek deski, na której jest mnóstwo podpisów. Nie wiem, czy miała służyć innemu celowi czy z premedytacją została tam zamontowana, aby uchronić zabytek od podobnych podpisów.
Z samej wieży też można było interesujące rzeczy zobaczyć, np. pana, który wyszedł na dach z lornetką. Nie mam pojęcia, co obserwował, bo chyba wszystko zasłaniały mu drzewa i budynki.
Przy okazji na hradeckim rynku zauważyłam też ciekawostkę typograficzną: szyld z wykorzystaniem charakterystycznego fontu (już prawie napisałam czcionki, ale w ostatniej chwili się poprawiłam:)) z gry GTA.
W okolicy tarasów znalazłam graffiti z zombie.
Zwykle przyglądam się też znakom drogowym. Udało mi się sfotografować tylko jeden.
Inne ciekawe znalezisko to telefon do baru szybkiej obsługi.
W dodatku został on namalowany tuż pod szyldem gyrosu:)
Warto wspomnieć też, że Hradec Králové ma swoją własną małą wieżę Eiffla. Zmieniono nie tylko rozmiar, ale też kolorystykę, bo hradecka wieża jest czerwono-żółta.
W mojej relacji z Tallina wspominałam, że po estońskiej stolicy jeździ rzucająca się w oczy błękitno-biała ciuchcia. Po Hradcu też jeździ lokomotywa, ale czarna z żółtymi wagonikami.
Na bloku przy galerii handlowej zauważyłam graffiti z napisem: "Už máte svého superhrdinu?". Jak można domyślić się na podstawie towarzyszącego zdaniu obrazka, znaczy ono: "Macie już swojego superbohatera?".
To była już ostatnia porcja zdjęć z mojej niedawnej wyprawy do Hradca Králové.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz