czwartek, 14 lutego 2013

Łódzkie murale i graffiti

Krótka relacja z wyprawy do Łodzi. Pierwszy mural, jaki zauważyłam, to właśnie wielka łódź na Piotrkowskiej ze znanymi elementami architektury miasta oraz czerwonym tramwajem.
Tuż obok znajduje się też inny mural, mniej w moim guście. Częściowo kreskówkowy, chociaż nie do końca, bo kobieta wygląda prawie normalnie, gdyby nie to, że jej żebra widać i ma odciętą głowę, z której wypadają mniejsze głowy:)
Idąc dalej trafiłam na fajny napis: "You are not lost, you are here". Podoba mi się takie podejście, jestem podobnego zdania:) To chyba była jakaś kawiarnia.
Kolejnego napisu nie zauważyłam będąc na miejscu, dostrzegłam go dopiero oglądając zdjęcia w domu. Nieźle mnie to rozbawiło, bo zupełnie przypadkiem i nieświadomie utrwaliłam na aparacie jedną z potyczek słownych kibiców Widzewa i ŁKS-u fotografując fontannę miejską. Jak twierdzi drużyna przeciwna "ŁKS nie wita dnia uśmiechem". Sam wandalizm mnie denerwuje, bo ci ludzie nie mają żadnych świętości, malują po świeżo pomalowanych elewacjach. Ale z drugiej strony, wolę już takie zabawne teksty niż jakieś przekleństwa lub bieganie z maczetami.
Idąc Piotrkowską, w miejscu gdzie jest aleja polskich gwiazd, znajduje się mural ze znanymi Polakami, którzy byli mieszkańcami Łodzi lub w jakiś sposób są z nią związani. Są tam m.in. Jagiełło, Piłsudski, Reymont, Tuwim, Zamenhof, Sztaudynger, Poznański, Skwarczyńska itp.
W pobliżu cmentarza i Manufaktury zauważyłam Stanisława Moniuszkę, niestety w towarzystwie szpecącego billboardu.
Na jednej z uliczek w centrum, nie pamiętam już której, namalowana jest plansza do Eurobiznesu. To chyba pozostałość po staraniach Łodzi o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Łódź przegrała z Wrocławiem, ale mural bardzo mi się podoba, tym bardziej, że jest tam Wilno, Ryga i Tallin:)
Na jednym ze starych zabytkowych drewnianych domów znalazłam tabliczkę z napisem: 
...Gdy "wielkie dobro" umiera
"zło" się baczniej
ludziom przygląda!...
Nie do końca wiem, o co chodzi, kto jest autorem i do czego się to odnosi. W internecie nic na ten temat nie znalazłam. Niemniej rzecz jest dośc interesująca.
W przejściu podziemnym zaciekawiło mnie natomiast coś innego, początkowo przeszłam obojętnie, myśląc, że to zwykłe bazgroły.
Okazało się jednak, że ta częściowo już zamalowana postać to Jan Ewangelista lub Jezus (nie wiem, jaka była intencja, twarzy nie widać), a napisane tam słowa to dość swobodna interpretacja Ewangelii:
Daję wam nowe polecenie, żebyście się kochali nawzajem tak, jak ja was pokochałem; żebyście i wy pokochali jedni drugich. No bo po tym wszyscy poznają, że jesteście z mojej ekipy, jeżeli będziecie się kochać nawzajem
To jeszcze nic, najbardziej rozwalił mnie podpis: "Dobra Czytanka wg. św. zioma Janka J 13, 34-35". Trochę tylko ta niepotrzebna kropka po według mnie zawiodła. Nie wiem, czy to jakaś szersza akcja czy jednorazowy pomysł, ale trzeba przyznać, że sposób na głoszenie Słowa Bożego dość oryginalny:)
Ostatnia rzecz, jaką spotkałam na swojej drodze, to kolejny wpis kibicowski. Tym razem zataczający szersze kręgi, bo nie dotyczy Łodzi bezpośrednio tylko Pelikana Łowicz. Spodobała mi się gra słów, bo wystarczy zmienić jedną literę i całkowicie zmienia się sens zdania. "Pelikan Łowicz bierze korki u Dumbledore'a", czyli pobiera u niego korepetycje. Nie mam pojęcia z czego, bo on chyba nie uczył, był tylko dyrektorem:) Albo "Pelikan Łowicz pierze korki u Dumbledore'a", czyli pierze u niego swoje buty piłkarskie zwane korkami (chciałam takie mieć w dzieciństwie, ale nigdy się nie dorobiłam:)).
To było spojrzenie na Łódź z dość nietypowej strony, może innym razem podzielę się normalniejszymi zdjęciami.

2 komentarze: