czwartek, 8 maja 2014

Iwano-Frankiwsk

Ostatni tydzień spędziłam na Ukrainie. Mam moc wrażeń, ale niestety nie wszystko udało mi się udokumentować. Prawie cały czas mieliśmy zajęcia, więc praktycznie nie było czasu na wycieczki po okolicy. Docelowo mieszkałam w Tatarowie, ale dostać się tam miałam z Iwano-Frankiwska, po którym zdążyłam odbyć krótki spacer i oto jego rezultaty w postaci zdjęć.
Zdjęcia nie są najlepszej jakości, bo robiłam je w pośpiechu, idąc za grupą. Pierwsze na co trafiliśmy, to niewielki iwanofrankiwski Euromajdan.
Tak właściwie to nie wiem, co to dokładnie było. Nad namiotem powiewały flagi Samoobrony Majdanu i Prawego Sektora. Kręciło się paru ludzi, ale było spokojnie, nic się nie działo. Koleżanka, która przybyła do miasta wcześniej, mówiła, że miała nawet czas porozmawiać z nimi. My niestety szybko minęliśmy ten plac i poszliśmy w kierunku rynku.
Z chęcią wróciłabym do Iwano-Frankiwska na dłużej, bo półgodzinny spacer zdecydowanie nie wystarcza.
Zdążyliśmy przejść tylko od dworca do rynku.
Na rynku znajduje się centrum handlowe o popularnej ostatnio nazwie "Majdan".
Miasto było raczej spokojne, w wielu miejscach wisiały ukraińskie flagi. Czasem również czerwono-czarne Prawego Sektora.
Ratusz w Iwano-Frankiwsku ma dość nietypowy kształt, kojarzy mi się z gwiazdą, ale nie wiem czy rzeczywiście został zbudowany na planie gwiazdy.
Chociaż był to 30 kwietnia, było bardzo ciepło, jak w środku lata. 
Przez chwilę miałam okazję, by poczuć się jak na wakacjach.
Niespodziewanie dowiedziałam się też, że prezydent Komorowski startuje w ukraińskich wyborach:)
Oczywiście ten kandydat to pan Grycenko, ale trzeba przyznać, że z daleka można się pomylić:) Jeśli już o prezydentach mowa, to jakiś czas temu Putin twierdził, że "zielone ludziki" to na pewno nie rosyjskie wojsko, bo taki sprzęt można kupić na każdym kroku, nawet w sklepach wędkarskich. Może rzeczywiście coś w tym jest, bo na rogu iwanofrankiwskiego rynku rzeczywiście znajdował się sklep z mundurami, niestety nie znam się aż na tyle, żeby ocenić czy były tam też rosyjskie mundury. Zresztą Putin i tak już wcześniej sam się przyznał, że "zielone ludziki" to rosyjska armia.
Na koniec zaszliśmy na chwilę do niebieskiej cerkwi (widocznej z zewnątrz na jednym z wcześniejszych zdjęć), gdzie kolega starał się odczytać napisy w staro-cerkiewno-słowiańskim. Zresztą mam wątpliwości czy to była cerkiew czy kościół katolicki, bo krzyże na wieżach były bez ukośnej belki, więc nasunęły mi się wątpliwości czy to aby na pewno cerkiew.
Czas szybko nam minął i musieliśmy już wracać na dworzec, gdzie czekali już na nas Ukraińcy i Białorusini.
Dworzec akurat jest w remoncie i widziałam go tylko od jednej strony, bo Polacy w większości dojechali autobusem. Nie miałam okazji rzucić okiem na perony. Może następnym razem wybiorę się na Ukrainę pociągiem.
Z Iwano-Frankiwska, czyli dawnego Stanisławowa, a obecnego Ивано-Франкивска to tyle, kolejne relacje będą już z Tatarowa, gdzie miałam przyjemność spędzić o wiele więcej czasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz