Jakiś czas temu w wakacyjną podróż wybrałam się do Białegostoku. Miałam lenia, więc poszłam po najmniejszej linii oporu i wybrałam pociąg bezpośredni, czyli jak sama nazwa wskazuje, jadący bezpośrednio do Białegostoku, bez żadnej przesiadki. Mój niepokój zaczął się już na wałbrzyskim Szczawienku, kiedy na peron wtoczył się zwykły bezprzedziałowy skład zamiast normalnych wagonów z przedziałami. W dodatku jeszcze ten skład pomalowany był w biało-żółto-czarne barwy województwa, miał wymalowane herby i napisy Dolny Śląsk. Jakoś zwątpiłam czy dojadę nim na Podlasie. Ale na wyświetlaczu widniało Białystok, więc pełna obaw wsiadłam.
Okazało się, że obawy nie były bezzasadne. Gdy doszła do mnie pani konduktorka, spytałam grzecznie, czy dojadę tym pociągiem do Białegostoku. Pani konduktorka odpowiedziała, że nie, bo jest przesiadka we Wrocławiu, ponieważ taki skład nie może jechać tak daleko. Tego domyśliłam się sama już wcześniej, więc przyjęłam informację ze spokojem. Konduktorka obiecała, że powie mi, z którego peronu odjedzie mój tym razem naprawdę bezpośredni pociąg do Białegostoku. Rzeczywiście, słowa dotrzymała, obudziła mnie później i powiedziała, na który peron iść. Pociąg po kilkunastu minutach został tam podstawiony i mogliśmy wsiąść.
Jako ciekawostkę dodam, że później byłam w tym pociągu częstowana whisky przez współpasażerów. Dwaj panowie ok. 35-letni jechali razem na koncert z Poznania do Warszawy i chcieli spożyć coś przed. Ale głupio im było w moim towarzystwie, spytali więc najpierw czy nie będzie mi to przeszkadzać, a później zaproponowali wspólną degustację trunku:) Nie skorzystałam jednak z ich szczodrej oferty, przed sobą miałam jeszcze parę godzin podróży, w której różne przygody mogły mnie jeszcze spotkać, wolałam być w pełni trzeźwa.
Podsumowując, jakim cudem według polskich kolei pociąg z przesiadką nazywa się pociągiem bezpośrednim? A może to ja akurat miałam pecha? Nie wiem, ale to już nie pierwsza i pewnie nie ostatnia taka sytuacja, która mnie w pociągu spotyka. Podróż powrotną odbyłam z przesiadką, ale byłam o tym wcześniej poinformowana i na to przygotowana, bo nie ma bezpośredniego połączenia Białystok-Wałbrzych. Swoją drogą dziwna asymetria. Wniosek z całej sytuacji taki, że nie warto przedkładać pociągu bezpośredniego nad inne, bo może się okazać, że on też będzie z przesiadką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz