niedziela, 15 lipca 2012

Trochę szczęścia

Dzisiaj wspomnienia związane z datą. Większości Polaków 15 lipca jednoznacznie kojarzy się z rocznicą bitwy pod Grunwaldem. Mnie ten dzień przywodzi na myśl zupełnie inne wydarzenia.

2007 rok, Wojcieszów. Mieliśmy mieć nockę w kamieniołomie i następnego dnia planowaliśmy zwiedzić tamtejsze jaskinie. W nocy nagle nasz drużynowy zarządził alarm mundurowy. W 3 minuty wskoczyłyśmy w spódnice. Poprowadzono nas nad wodę, do ogniska. Tej właśnie nocy, z 14 na 15 lipca złożyłam Przyrzeczenie Harcerskie. Do tej pory pamiętam raki, które o świcie podeszły do brzegu. Następnego dnia ubrani w najgorsze ciuchy poszliśmy do jaskini, w której było przyjemnie chłodno. Na powierzchnię wróciliśmy cali w błocie, toteż niewiele myśląc, postanowiliśmy wyprać ciuchy na sobie, weszliśmy do wody w nieczynnym kamieniołomie. Było słonecznie i gorąco, rzeczy szybko wyschły, więc wróciliśmy do domu, zdrowi i szczęśliwi.

Rok później uświadomiłam sobie, jacy głupi byliśmy. Dokładnie w tym samym miejscu w 2008 roku utopiło się dwóch innych harcerzy. Dlatego zwykle w połowie lipca przypominam sobie, jak niewiele brakowało, aby prawie cała moja drużyna podzieliła ich los. Harcerstwu zawdzięczam naprawdę wiele, zmieniło moje życie. Ale czasem, gdy spojrzę w przeszłość, na te wszystkie nieodpowiedzialne rzeczy, które robiliśmy, sama się dziwię, jakim cudem jeszcze żyjemy. Może po prostu mieliśmy trochę szczęścia. Tym dwóm druhom najwyraźniej go w tamtym dniu zabrakło i odeszli na Wieczną Wartę.

Uderz w bęben już, bo nadszedł mój czas
Wrzućcie mnie do wody, na wieczną wachtę trza tam, gdzie... 
Sześć błota stóp, sześć błota stóp,
Dziewięć sążni wody i sześć błota stóp...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz