W związku z wczorajszym finałem Euro 2012 w Polsce i na Ukrainie, czas na wspomnienia z finałów, które przyszło mi oglądać w podróży.
Pierwszym ważnym wydarzeniem, które przyszło mi oglądać poza domem był finał Ligi Mistrzów w 2005 ze słynnym Dudek Dance. Byłam wtedy w ostatniej klasie gimnazjum i mieliśmy właśnie szkolną wycieczkę do Zakopanego. Wszyscy zgromadziliśmy się u gaździny w jedynym pomieszczeniu z telewizorem, żeby oglądać mecz między Milanem i Liverpoolem. Jerzy Dudek podczas rzutów karnych zaprezentował wtedy swój taniec:)
Drugi mecz w podróży przytrafił mi się rok później, kiedy z powodu obozu wędrownego w Bieszczadach nie mogłam oglądać finału Mistrzostw Świata w Niemczech w 2006 roku. Przed wyjazdem poprosiłam brata i znajomych, żeby mnie informowali przez telefon o sytuacji. W czasie meczu byłam już w powrotnym pociągu z Ustrzyk Dolnych. Obok nas siedziała jakaś grupa harcerzy i do jednej z dziewczyn ktoś zadzwonił, przykładając telefon do telewizora, aby mogła słyszeć, co się dzieje, więc mieliśmy relację na bieżąco. Później dostałam wiadomość od brata i znajomych, że Zinedine Zidane dostał czerwoną kartkę za faul na Matterazzim.
Wczorajszy finał oglądałam w międzynarodowym towarzystwie w słowackiej knajpie, popijając kofolę. Szef nas zaprowadził i powiedział, żebyśmy wrócili, kiedy wygrają Włosi. Pomyślałam sobie "Żebyś się nie zdziwił" i miałam rację:) Hiszpanie wygrali 4:0.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz