Oto zapowiadane już zdjęcia grobu znanego polskiego pisarza Łukasza Górnickiego oraz zamku w Tykocinie.
Na grób Górnickiego trafiłam całkiem przypadkiem, bo nawet nie wiedziałam, że się on w Tykocinie znajduje, zauważyłam go dopiero po przyjeździe na jednej z map. I oczywiście nie mogłam opuścić takiej okazji, żeby go odwiedzić.
Miejsce pochówku autora "Dworzanina polskiego" jest dość niepozorne. To drewniany krzyż stojący na zakręcie za mostem tuż przy drodze wiodącej do tykocińskiego zamku. Na metalowej tablicy znajduje się łacińska inskrypcja zaczynająca się od "Luca Górnicki".
Wyżej na krzyżu wisi biała tabliczka z tłumaczeniem łacińskiego tekstu. Według napisu grób pochodzi z 1603 roku, ale nie wiem, czy ten krzyż rzeczywiście jest tak stary czy po prostu został zrekonstruowany.
Obok grobu Górnickiego znajduje się też drewniany pomnik upamiętniający przyrodnika Włodzimierza Puchalskiego.
Obie formy upamiętnienia ważnych dla tego regionu ludzi są nieco dziwnie umiejscowione, ale może dzięki temu wciąż o sobie przypominają, bo wszyscy turyści zmierzający do zamku muszą obok nich przejść i większość przystaje choć na chwilę.
To wspomniany już most obok którego znajdują się pomniki.
Most prowadzi nad rzeką Narwią.
Z tykocińskiego rynku do zamku idzie się chwilę, wystarczy przejść właśnie tym mostem i iść cały czas prosto przez kilka minut.
Jako że widziałam już wiele zamków, sama mieszkałam obok co najmniej trzech, zamek w Tykocinie nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Przede wszystkim ze względu na położenie. Jestem przyzwyczajona, że zamek znajduje się w środku lasu na niedostępnej skale, a nie tuż przy drodze niemal w centrum miasta.
Tuż przed zamkiem zauważyłam bocianie gniazdo na słupie. Początkowo myślałam, że ten bocian jest sztuczny.
Ale kiedy przyjrzałam mu się z drugiej strony, stwierdziłam, że jest żywy, tylko się tak mało rusza po prostu:)
Zamek w Tykocinie aż błyszczy od nowości. To rekonstrukcja fragmentu na podstawie odnalezionych planów oryginalnej budowli. Może dlatego, że to tylko fragment, nie robi aż takiego wrażenia jak całość.
Na dziedzińcu czuć trochę pustkę, bo jest on odgrodzony tylko częściowo, brakuje tego nieodbudowanego kawałka zamku.
Zamek można zwiedzać, ja jednak ograniczyłam się jedynie do zwiedzenia zamkowej restauracji.
Ale obiekt cieszy się najwyraźniej popularnością wśród turystów, bo widziałam całkiem sporo zwiedzających, mimo pogody zapowiadającej się na deszcz.
W słonecznych dniach i w weekendy turystów jest pewnie jeszcze więcej.
Na koniec jeszcze kilka innych zdjęć z Tykocina.
W rynku znajduje się wiele zabytkowych niskich domków.
Niektóre zabytkowe domy czekają na zagospodarowanie.
Jednym z zabytków Tykocina jest klasztor. Prowadzi do niego zabytkowa brama.
Nad wejściem umieszczone są napisy po polsku.
Przydałoby się jednak tę bramę odmalować, bo trudno te napisy odczytać, zlewają się ze ścianą.
Obecnie na terenie klasztoru mieści się dom pomocy społecznej.
W Tykocinie chciałam jeszcze zobaczyć wiatrak i cmentarz, ale akurat podjechał autobus do Białegostoku, więc muszę zostawić te miejsca na kolejną wizytę na Podlasiu. Chciałam też zwiedzić wnętrze synagogi, w której obecnie działa muzeum. W soboty wejście jest darmowe, więc może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja. Podsumowując, największą atrakcją z całego Tykocina był dla mnie grób Łukasza Górnickiego, bo zamek nie zrobił na mnie wielkiego wrażenia. Brakuje mi w nim historycznego klimatu. Trudno mi też sobie wyobrazić jego obronę, bo zamki z reguły są budowane na skałach lub na wyspach, żeby były niedostępne. Jedyną przeszkodą w zdobyciu tykocińskiej warowni może być Narew, bo rzeczywiście trudno by było od tej strony zaatakować.
Czymś nowym była też dla mnie taka niska zabudowa, chociaż też nie była szokiem, bo podobnie jest w Wilnie, chociaż tam nie jest aż tak nisko. Nowością były też dla mnie tak stare ślady polskości, nie jest do tego przyzwyczajona. Dla mnie stare znaczy niemieckie. Polecam wycieczkę do Tykocina, ale raczej na trochę dłużej niż ja, bo w 2-3 godziny nie zdążyłam zobaczyć wszystkiego i będę musiała jeszcze kiedyś wrócić.