czwartek, 12 czerwca 2014

Łotewski koncert

Nie wiem dlaczego, ale ostatnio przypomniałam sobie o pewnym koncercie. Jechaliśmy do Petersburga, ale po drodze mieliśmy przesiadkę w Rydze. Mieliśmy parę godzin do kolejnego autobusu, ale okropnie lało, więc nie bardzo dało się zwiedzać miasto. Koleżanka powiedziała, że nas zaprowadzi do fajnej knajpy. Nie mieliśmy nic lepszego do roboty, więc poszliśmy za nią.
Lało jak z cebra, my z bagażami wlekliśmy się ryskimi uliczkami. Nie mogliśmy znaleźć tej knajpy i nawet nawigacja w telefonie nam nie pomagała. Na niczym spełzły też próby wypytania Łotyszy o drogę, większość nie kojarzyła tego miejsca. Kręciliśmy się w kółko, zupełnie przemoczeni i nie wiedzieliśmy, co ze sobą zrobić. Wreszcie jakimś szczęśliwym trafem odnaleźliśmy tę knajpę. Nie pamiętam już nazwy, ale wystrój nawiązywał do takiej typowej komunałki - głównym elementem była meblościanka z książkami oraz artefaktami z epoko i portrety wodza na ścianie. Jak na drogę do Petersburga to w sam raz:) Zrobiłam parę zdjęć, gdyby ktoś tęsknił za takimi klimatami i chciał odnaleźć tę knajpę przy okazji wizyty w Rydze. Zajęliśmy wszystkie miejsca wokół wielkiego stołu, zamówiliśmy coś ciepłego do picia i próbowaliśmy chociaż trochę przeschnąć.
Nieoczekiwanie do knajpy zaczęli schodzić się młodzi ludzie. Przyszedł też ktoś z gitarą. Zaczął coś brzdąkać. Okazało się, że zupełnie przypadkiem trafiliśmy na koncert jakiegoś łotewskiego zespołu, bo po chwili dołączyła dziewczyna na wokalu. To była bardzo ciekawa atrakcja, chociaż prawie nic nie rozumiałam, może jedynie jakieś pojedyncze słowa. Mimo, że łotewski jest dość podobny do litewskiego, to moja znajomość litewskiego nie była w tym przypadku wystarczająca. Knajpa była nabita po brzegi, ludzie nie tylko siedzieli, ale też stali przy barze i każdym możliwym miejscu.
Niestety nie mogliśmy zostać do końca, bo śpieszyliśmy się na autobus. Postaraliśmy się jakoś chyłkiem opuścić lokal, żeby nie przeszkadzać w koncercie, chociaż nie do końca było to możliwe, bo kapela ustawiła się przy drzwiach. To było bardzo fajne doświadczenie, niestety nie pamiętam nazwy zespołu, więc nie mogę polecić. Nazwy knajpy też nie pamiętam, ale chyba nie ma zbyt wielu o takim wystroju, więc gdyby ktoś też chciał się załapać na darmowy występ, to może poszukać, może częściej się tam trafiają takie okazje. Nie mam też zupełnie pojęcia, dlaczego akurat teraz mi się ten koncert przypomniał, którejś nocy nie mogłam zasnąć i jakoś tak dziwnie stanęło mi przed oczami to błądzenie po wieczornej deszczowej Rydze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz