Podczas pobytu w Tatarowie mieliśmy grę miejską, a właściwie wiejską. Moja drużyna kręciła się głównie w okolicach naszego ośrodka, ale niektóre drużyny zawędrowały nieco dalej. Jedna z nich rozmawiając z lokalnym mieszkańcem dowiedziała się, że na obrzeżach wsi znajduje się cmentarz austriacki. Wedle jego słów było to dość daleko, więc zawiózł ich swoim samochodem. Żałowałam, że nie byłam w tamtej drużynie, ale kiedy znalazłam chwilę wolnego czasu, a mieliśmy go bardzo niewiele, to sama na piechotę postanowiłam pójść na ten cmentarz.
Nie było to aż tak daleko, ok. 30-40 minut piechotą wzdłuż drogi. Problem polegał na tym, że na całą wycieczkę miałam ok. półtorej godziny między obiadem a kolejną porcją zajęć. Musiałam więc iść bardzo szybkim tempem, możliwe, że nawet podbiegałam chwilami, już nie pamiętam.
Cmentarz jest niewielki, ale wyraźnie widać, że ktoś o niego dbał i przeszedł niedawno remont. Otoczony jest porządnym płotem, do kapliczki prowadzi kamienna ścieżka. Pomniki są zadbane.
Trochę się zawiodłam, bo liczyłam, że będę mogła poczytać sobie nazwiska na nagrobkach, ale z tego co widziałam, to wszystkie groby są anonimowe, nie wiadomo nawet czy to Austriacy, czy Węgrzy.
Jedynie tablice wmurowane w kamienny krzyż na środku cmentarza mówią o tym, kto został tutaj pochowany. Napisy są po ukraińsku, po niemiecku i po węgiersku.
Moja słaba znajomość ukraińskiego i niemieckiego pozwala mi przetłumaczyć napisy. Informują one, że to miejsce spoczynku żołnierzy austro-węgierskich z czasów I wojny światowej.
Węgierskiego napisu niestety nie jestem w stanie przetłumaczyć, pewnie niewiele się różni od tamtych, chociaż jest podejrzenie długi, bo sam zajmuje całą tablicę. Ale może to po prostu uroda języka:)
Cmentarz jest niewielki i właściwie niewiele można się z niego dowiedzieć. Jeśli ktoś jest w okolicy, to warto tam zajrzeć. Ale niekoniecznie jest sens specjalnie tutaj jechać.
Jeśli ktoś ma czas i możliwości, to powinien raczej korzystać z otaczających cały Tatarów, w tym również i cmentarz, Karpat, które tylko czekają, żeby na nie wejść.
Wizyta na cmentarzu austriacko-węgierskim to taka mała lekcja historii, do tej pory o Austro-Węgrach uczyłam się z podręczników, a teraz miałam okazję na własne oczy zobaczyć, gdzie ta armia działała.