W wakacje wybrałam się do Białostockiego Muzeum Wsi, wcześniej jakoś nie było okazji, żeby zamieścić zdjęcia, ale wreszcie przyszła na to pora.
Tuż obok wejścia znajduje się lapidarium, w którym znajdują się różnego rodzaju kamienie nagrobne i krzyże z okolicy.
Mojemu sercu bardzo miła była informacja, że skansen zrealizował projekt w ramach polsko-litewskiego programu współpracy transgranicznej "Polska-Lietuva 2007-2013".
Im więcej takich wspólnych projektów, tym lepiej. Może mniej będzie wzajemnych uprzedzeń i niesnasek.
Zresztą trzeba przyznać, że ten białostocki skansen kojarzy mi się nierozerwalnie właśnie z Litwą. Wiatraki z "Młynem Bałtaragisa" Kazysa Boruty. Drewniane rzeźby z podobnym litewskim muzeum.
Te stare kamienie kojarzą mi się z osadą jaćwiesko-pruską na pograniczu polsko-litewskim.
W skansenie jest też hodowla jastrzębi lub sokołów, nie odróżniam za bardzo dzikiego ptactwa. Każdy ptak ma swój domek.
Ale jest też miejsce dla ptactwa bardziej domowego.
Główną atrakcją są jednak różne zabytkowe zabudowania z Podlasia.
W tym kilka młynów.
Jednym z ciekawszych elementów skansenu jest wspomniane już lapidarium z różnymi głazami.
Przewodniczka, która oprowadzała grupę, wspominała też coś o babach pruskich, ale podsłuchiwałam tylko jednym uchem, więc nie wyłapałam wszystkiego, a i to co wyłapałam, zdążyłam już zapomnieć:)
Jeśli kogoś zaciekawił temat, proponuję wybrać się osobiście do Muzeum Wsi Białostockiej:)
A żelazne bogato zdobione krzyże, to też coś, co łączy Polskę z Litwą, bo właśnie na Litwie takie krzyże są niezwykle popularne.
Inna ciekawa rzecz, nietypowa dla mojego regionu, ale zupełnie normalna na Podlasiu, to sąsiedztwo krzyża katolickiego i prawosławnego.
Skansen to oczywiście nie tylko groby. To głównie drewniane chaty kryte słomianą strzechą.
Spacerując od chaty do chaty można się poczuć rzeczywiście jak na wsi. Takiej wyidealizowanej, jak z bajki. Gdzie pod oknem rosną malwy.
A na płocie wiszą gliniane garnki.
Oprócz budynków mieszkalnych, w skansenie są prezentowane też różne zabudowania gospodarcze.
Ponoć jest nawet bimbrownia, ale do niej nie dotarłam.
Są też ule.
Jestem z miasta, więc nie mam za bardzo pojęcia, do czego służą te różne machiny i jak naprawdę wygląda praca na wsi.
Skansen to też tylko jakaś namiastka. Na prawdziwej wsi raczej nie znalazłyby się takie tabliczki, chociaż kto wie:)
Bardzo spodobało mi się poletko słoneczników, które dodało wszystkiemu koloru.
Fajnie byłoby mieć taką chatę z polem słoneczników.
W skansenie można zobaczyć nie tylko słoneczniki. Są też różne gatunki zbóż. A przy chatkach można zobaczyć też grządki z innymi roślinami.
To pierwsza część zdjęć, mam jeszcze trochę, ale wrzucę je innym razem.