sobota, 22 marca 2014

Soce - Kraina Otwartych Okiennic

Nadszedł wreszcie czas na zapowiadaną już kiedyś relację ze wsi Soce na Podlasiu.
W czym przejawia się niezwykłość tego miejsca? Miejscowa ludność mówi swoją własną gwarą, która jest mieszkanką ukraińskiego, polskiego, białoruskiego i rosyjskiego. Niestety podczas mojego krótkiego pobytu nie udało mi się usłyszeć, jak ona brzmi.
Dominującym wyznaniem jest prawosławie, co widać od razu przy wejściu do wsi.
Szczególnie rozczuliły mnie te białe haftowane chustki przypięte do krzyży.
Jak pisałam we wcześniejszej relacji z Trześcianki, ogromnie się śpieszyłam do Soc, by zdążyć przed zmrokiem. Na szczęście udało mi się i trafiłam akurat przed zachodem słońca.
Soce wraz z Trześcianką i Puchłami należą do Krainy Otwartych Okiennic. Dlaczego? Wystarczy spojrzeć na pierwszy lepszy dom. Cała wieś składa się z przepięknie zdobionych drewnianych budynków.
Okiennice, najczęściej pomalowane w kontrastowych kolorach, rzeczywiście od razu się wyróżniają.
Byłam tam w grudniu, więc było jeszcze dość szaro i błotniście. W niektórych miejscach leżały resztki śniegu. Chciałabym zobaczyć Soce rozkwitającą wiosną lub dojrzałym latem, wtedy muszą wyglądać jeszcze piękniej, kiedy wszystko jest soczyście zielone.
Przy moście znajduje się stara drewniana kapliczka.
Napis jest zrobiony cyrylicą, niby potrafię odczytać te litery, ale i tak nie bardzo rozumiem, co jest tam napisane. Na słupie widnieje data 1861, nie jestem jednak pewna, do czego się odnosi.
Droga w grudniu powinna być zmarznięta na kość, ale tym razem była pokryta błotem i kałużami. Zupełnie nie wygląda to jak środek zimy.
Niestety trzeba przyznać, że nie wszystkie domy w Socach przetrwały próbę czasu.
Jednym z moich ulubionych domów jest ten z zielonymi okiennicami.
Pewnie dlatego, że zielony to mój ulubiony kolor. Mogłabym w takim ładnym domku zamieszkać.
Co ciekawe, chociaż domki są do siebie podobne, to nie widziałam chyba dwóch takich samych. Zachowują podobny styl, ale zawsze się czymś różnią, np. kolorem.
Nawet nowo postawione budynki zachowują tradycyjny wygląd i starają się wpasować w otoczenie.
Stare budynki zresztą też nasiąknęły już odrobinę nowoczesnością. Tuż obok starych drewnianych krzyży można zauważyć talerze satelitarne:)
Wychowałam się w mieście, na wsi bywam bardzo rzadko, zwykle przejazdem. Ale architekturą Soc jestem naprawdę zachwycona. To coś zupełnie innego niż poniemieckie kamienice lub komunistyczne bloki, w których dorastałam.
Na tym skończę dzisiejszy wpis, zostało mi jeszcze trochę zdjęć, więc być może za jakiś czas pojawi się ciąg dalszy relacji. Niemniej jednak już teraz zachęcam do wizyty w Socach, bo moim zdaniem naprawdę warto.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz